Kara

Szłam po schodach z bijącym sercem, wcale nie z powodu zadyszki a ze strachu. Kiedy pokonałam ostatnie piętro stanęłam przed drzwiami i poczułam, że mam miękkie nogi. Znałam Go i wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy, jednak tym razem bałam się wyjątkowo. Sama pisałam Mu o moich ostatnich wyskokach i o tym, że powinnam dostać porządne lanie, bez próbowania i udawania. Boże jaka ja głupia jestem…..Obiecał mi trzcinkę, kiedyś mi ją pokazał, ale nigdy nią nie dostałam, tego rodzaju bólu obawiałam się szczególnie. Stałam tak przed drzwiami, a te wszystkie myśli przebiegały mi przez głowę. Pomyślałam nawet, żeby się odwrócić i uciec do domu. Nie, nie, nie, nie będę się zachowywała jak gówniara, która nie przychodzi na umówione spotkanie, skarciłam w myślach samą siebie. Wzięłam głęboki oddech, zapukałam i weszłam do środka.
- dzień dobry- powiedziałam nieśmiało,
-cześć- On uśmiechnięty, w świetnym humorze, od razu zauważył, że coś ze mną nie tak. Popatrzył badawczo, byłam blada jak ściana, myślałam, że zaraz zemdleję.
-rozbierz się, napijesz się czegoś?- spytał lekko.
Pokiwałam głową i zdjęłam kurtkę. Usiadłam na wskazanym miejscu, ręce tak mi się trzęsły, że z trudem sięgnęłam po kubek z herbatą. Zaczęliśmy rozmawiać, o niczym konkretnym, takie tam, gadu gadu. Opowiadałam o pracy, o zwierzakach, On o nowym projekcie. To mnie uspokoiło, nawet się rozluźniłam, Jednak mój wzrok uciekał co chwila w stronę stolika z boku, na którym leżały różne narzędzia kar. Zauważył to, wstał, wziął do ręki dyscyplinę, której jeszcze nie poznałam, położył na biurku przede mną,
- obejrzyj sobie- powiedział ciepło i podszedł do drzwi. Przekręcił zamek, a ja wiedziałam, że nieuchronnie zbliża się to po co właściwie przyszłam. Zrobiło mi się gorąco, wyciągnęłam rękę i dotknęłam jednego z 5 długich, skórzanych rzemieni. Podszedł do mnie i stanowczo powiedział:
- przygotuj się.
Wstałam i powoli zaczęłam odpinać spodnie. Nie miałam odwagi spojrzeć na Niego. Nie chciałam się ociągać, ale wydawało mi się, że trwa to godzinami. Wreszcie odłożyłam majtki na krzesło, stanęłam przed Nim i pytająco spojrzałam na jego twarz,
- oprzyj się tu- wskazał mi kanapę. Szybko wykonałam polecenie, ale nie był zadowolony.
- ręce do przodu, głowa niżej- instruował mnie zimno. Kiedy wreszcie przyjęłam odpowiednią pozycję On wziął dyscyplinę, którą poznałam podczas poprzedniego lania. Nie była aż taka zła, ale wiedziałam, że to tylko rozgrzewka. Zaczął przymierzać ją do pupy, smyrać mnie trochę.
- nieźle narozrabiałaś w tym tygodniu, nie głupio ci?
- głupio….
- nie jesteś już dzieckiem, nie możesz się tak zachowywać, histeryzujesz ostatnio jak rozwydrzony bachor…
- wiem, przepraszam- wydukałam cicho,
- na przeprosiny to jeszcze przyjdzie czas- w momencie kiedy to mówił poczułam pierwsze uderzenie, zaskoczyła mnie jego siła, ale nie ruszyłam się. Zaraz potem padły kolejne, w równych odstępach czasu, tak samo silne. Zamknęłam oczy, bolało znacznie bardziej niż ostatnio. Po ok 10 razach przestał na chwilę i przeszedł na drugą stronę. Posypały się kolejne razy.
- Boli?- zapytał,
-tak- odpowiedziałam cichutko,
- no dobrze, to spróbujmy czegoś innego- to mówiąc wziął dyscyplinę, którą pokazał mi wcześniej i delikatnie dotknął nią mojej czerwonej już pupy.
- Gotowa?- bałam się nienażarty, ale pokiwałam twierdząco głową.
Po pierwszym uderzeniu wiedziałam, że będzie ciężko. Pięści same mi się zacisnęły i zaczęłam drżeć. Bił szybko i mocno, a rzemienie ciągnęły potwornie. Kiedy już myślałam, że się rozpłaczę przeszedł na drugą stronę, po chwili jednak i ten pośladek palił żywym ogniem. Zaczęłam się kręcić, przestał na chwilę upominając mnie znaczącym chrząknięciem. Dostałam jeszcze po 5 razy z każdej strony, trochę wolniej, ale bardzo mocno. Kiedy już myślałam, że zwariuję przestał,
- wstań- powoli się zebrałam,
- pomasuj jak chcesz- powiedział zaskakująco łagodnie. Dotknęłam delikatnie pośladków, były gorące i nieźle spuchnięte, myślałam, że to koniec i z ulgą masowałam obolałą pupę. Nagle wyrwał mnie z błogiego stanu mówiąc ostro:
- podejdź tu - szybko to zrobiłam
- uklęknij tu, na kanapie, ręce na ziemie- spojrzałam na Niego zdziwiona i zobaczyłam, że w ręce ma trzcinkę. Momentalnie zaschło mi w ustach, czułam, że cała się trzęsę, do oczu napłynęły mi łzy i już chciałam zacząć go błagać, żeby mi darował. Nie dał mi szansy.
- Co się tak dziwisz, uprzedzałem cię, że dostaniesz trzcinką, kładź się w tej chwili- niemal krzyknął, spojrzałam na Niego błagalnie, ale zajęłam pozycję.
- No to teraz przejdziemy do konkretów, wiesz za co?- zapytał klepiąc mnie lekko tą trzcinką w pupę.
- Wiem, ale nie mocno, proszę- wyjęczałam,
- trzeba było o tym pomyśleć zanim tak narozrabiałaś, wyżej pupa- rozkazał. Zrobiłam co mówił, ale trzęsłam się jak liść na wietrze.
- to cię powinno nauczyć panowania nad sobą, dostaniesz 6 razy, masz je policzyć, rozumiesz?
- tak- odpowiedziałam cicho
-słucham?
- rozumiem, powiedziałam już głośniej;
Zaczął mnie dręczyć, głaskać tą straszną rózgą, poklepywać, zaczęłam marzyć żeby już zaczął. Nagle przeciął trzcinką powietrze. Świst spowodował, że aż się skuliłam. Rany, jak ja się bałam…Przymierzył do pupy i gdy tylko się rozluźniłam uderzył pierwszy raz. Ból był tak duży, że aż krzyknęłam, myślałam, że mi skóra pękła,
- licz!- usłyszałam za plecami
- jeden- pisnęłam przerażona. Kolejne uderzenie..
- aaa!!!!- poderwałam się z miejsca łapiąc za pupę
- wracaj do pozycji, ale już! – powiedział to tak ostro, że natychmiast wykonałam polecenie
- błagam, to strasznie boli, proszę nie tak mocno…
- nie zapomniałaś o czymś?- powiedział kładąc mi trzcinkę na pupie
- dwa- przypomniałam sobie szybko
- no, jeszcze raz zmienisz pozycję, albo nie policzysz to zaczniemy od początku, jasne?
- taaak- wyjęczałam
Kolejne dwa uderzenia wycisnęły ze mnie łzy, byłam już cała spocona, myślałam, że nie wytrzymam, ale grzecznie liczyłam
-trzy, cztery- płakałam już całkiem głośno. On zrobił nieco dłuższą przerwę, delikatnie pogłaskał mnie trzcinką po obolałej pupie, to trochę złagodziło ból, ale wiedziałam, że nie odpuści mi ostatnich razów. Znowu postraszył mnie uderzając w powietrze tuż za mną, ten dźwięk spowodował mimowolne napięcie wszystkich moich mięśni i wtedy padło kolejne uderzenie.
-ałaaa, pięć- krzyknęłam przez łzy- już nie mogę- płakałam
- przed tobą ostatni, skup się- uderzył w sam dół wypiętej pupy, czułam się tak jakby przeciął ją nożem, odruchowo zwinęłam się w kulkę, ale nie zapomniałam powiedzieć:
- sześć
- dosyć, usłyszałam i ciężko odetchnęłam
- do kąta- powiedział to stanowczo, ale spokojnie. Szybko wstałam i stanęłam we wskazanym kącie twarzą do ściany. - Ręce na kark- upomniał mnie.
Stałam tak jakiś czas próbując się uspokoić, łzy ciekły mi po policzkach, pot po plecach, cała się trzęsłam. Nie sądziłam, że lanie może aż tak boleć. Do tej pory to jednak była tylko zabawa… On krzątał się, chował narzędzia, trwało to kilka minut. W końcu przestałam chlipać, wtedy podszedł do mnie i zapytał:
- będziesz pamiętać tę lekcję?
- tak - odparłam szybko i z przekonaniem
- mam nadzieję, bo jeśli znów się tak źle zachowasz na 6 się nie skończy, rozumiesz?
Pokiwałam tylko głową i wbiłam wzrok w podłogę. Było mi głupio i naprawdę wstyd, że tak postąpiłam.
- Powinienem cię jeszcze ukarać za zmienianie pozycji- aż zadrżałam ze strachu, że to zrobi, a łzy znów pociekły po policzkach. Poklepał mnie ręką po pupie,
- to twoje pierwsze spotkanie z trzcinką, więc ci daruję, ale to ostatni raz kiedy coś takiego toleruję, rozumiesz?
- tak, dziękuję- powiedziałam z ulgą,
- masz mi coś jeszcze do powiedzenia?
- przepraszam, ja już nie będę - powiedziałam cicho, patrząc nadal w ziemię
- ok, możesz wyjść i się ubrać- to już powiedział znacznie łagodniej.
Ubrałam się najszybciej jak mogłam, co nie było łatwe bo ręce nadal mi się trzęsły, a tyłek bolał i piekł przy najdelikatniejszym dotyku. Kiedy wreszcie skończyłam odważyłam się podnieść wzrok, On patrzył na mnie ciepło i uśmiechał się lekko.
- no dobrze, idź już, zrobiło się późno- pożegnałam się i wyszłam. Schodziłam po schodach na miękkich nogach, pupa bolała i pulsowała pod obcisłymi spodniami, ale byłam dziwnie spokojna. Będę się bała przyjść tu znowu, ale w gruncie rzeczy trochę lubię ten strach i lubię jego, pomyślałam.

Skaa





Powrót na stronę głowną
Powrót do opowiadań