Dwa razy lanie

Po około pół roku rozmów z M. nadszedł czas spotkania. Podobał mi się Jego głos w słuchawce, nocne rozmowy i wspaniała zdolność opowiadania... uwielbiam słuchać...
....
Siedzę w pociągu , czuje napięcie ogarniające mnie w miarę jak zbliżamy się do miasta. Nie mam pewności co nastąpi. On też nie jest pewien... tak mówił przez telefon. Rozumiem to. Czas wysiąść. Idę powoli z plecakiem na grzbiecie, jeszcze wolniej... schody na peron....widzę Go- stoi przy wejściu. Poznaję ze zdjęcia , no tak... nie wiedziałam, ze jest taki duży . Uśmiecham się.
Jestem spokojna... zero zagrożenia...ufam Mu...
...
Siedzimy w pokoju przy kompie. Rozmowa toczy się leniwie. Kawa , ciasteczko. Widzę sprzęt , wisi na ścianie. Wspaniały, pytam czy mogę dotknąć. Pozwala z uśmiechem... obserwuje. Gdy biorę w dłoń bicz czuję dreszcz... jasny brąz, plecionka zwężająca się ku końcowi przypomina węża. Biorę dłuższy...wije się u moich stóp. No tak... pierwszy raz w życiu mam coś takiego w ręce. Niesamowite. Kolejne akcesoria... rattanowe trzcinki, palcaty, dyscypliny. Uważnie je oglądam, dotykam. Poznaję. Zastanawiam się jak "smakują" i czy poznam ich ból.
....
Czuje napięcie... i martwieję gdy pyta czy chcę ...
Waham się chwilę. Tak, odpowiadam.
Stoję na środku pokoju , każe mi się rozebrać. Obserwuje mnie uważnie, w dłoni ma trzcinkę. Do naga – pytam
- Jak chcesz to zostań w staniku.
Mam wybór . Ściągam bluzkę, spodnie , skarpetki, waham się przy figach , smagnięcie po udzie kąsa nagłym bólem. Ściągam je szybko.
Każe mi oprzeć się o oparcie fotela, czuje Jego rękę jak zmusza mnie abym oparła się czołem o siedzenie. Chwytam dłońmi kant fotela . Smagnięcie.... i mój zduszony krzyk. Jeszcze jedno...udaje mi się zdusić kolejny okrzyk bólu. Następują kolejne...dociskam nos i usta w swoje ramię...mocno. Już nie powstrzymuje krzyków. Jeszcze.... cała pupa piecze....ukąszenia trzcinki ...raz przy razie. Krzyczę, szarpię się do góry, lecz nie uciekam w fotela. Choć tu , słyszę Jego spokojny głos...wyprostowuje się. Czuję dłonie gładzące pośladki, ramie obejmuje mnie w pasie , przytula, gładzi i pieści całe ciało. Szepcze mi do ucha uspokajające słowa. Opieram się plecami....spokojniejsza i ufna. Oprzyj się malutka...wypróbujemy coś innego...
Jestem posłuszna. Kolejne narzędzie kąsa kilkoma rzemieniami... spuchnięte pośladki reagują mocnym bólem. Nie wiedziałam, że można tak czuć.... krzyk wzmaga się , zaciskam oczy. To ja krzyczę i popiskuję.... jednak nie uciekam.
Znów dłonie i szept przy szyi... jak dobrze. Jeszcze. Chętnie przewijam się przez oparcie.... bicz, pas... znów trzcinka. Piszczę... czuje , ze mam dosyć...moja granica. I znów ciche "Choć do mnie" pochłania mnie całkowicie.
Leżę wtulona i czuje podniecenie... gładzi mnie. Wiem, ze nie będzie seksu. I czuje zawód. Mówię M. , ze jestem podniecona. Stwierdza, ze wie...ale nie czas i pora na seks. Ubierzmy się, musisz ochłonąć. Jestem posłuszna. Tak ma być...po prostu wiem. I akceptuję.

***

Drugie spotkanie jest pewne. Wiem już co mnie czeka. Boję się bólu ale pragnę go...., tęsknię Chce móc znów wykrzyczeć ...
Nareszcie znany mi już pokój M, na podłodze stoi COŚ dziwnego, dyby nie dyby. Uśmiecha się - mój wynalazek - stwierdza z dumą. Uśmiecham się. No ładna niespodzianka. Nie boje się Go. Zdaję sobie nagle z tego sprawę że ufam Mu. Choć wiem, ze zada mi ból i będzie on większy niż ostatnio. Pragnę...
...
Gdy jestem już przywiązana do tego Czegoś , znowu w samym tylko w staniku , z wypięta do góry pupą, mocno rozchylonymi udami. Czuje upokorzenie taką sytuacją. Nie wiem ile wytrzymam... napięcie mnie dobija. I znowu ból jest zaskoczeniem.
Razy są mocniejsze niż poprzednio... straszny ból , krzyk... już wiem, ze to nie przelewki. Szarpię się, bez wstydu , chcę walczyć ale pęta nie pozwalają na wykonanie najdrobniejszego ruchu. Nie płaczę, choć w trakcie bici wyrywa mi się parę razy suchy szloch. Obserwuje mnie i wie bezbłędnie gdy zbliżam się do granicy. Gdy w myślach już proszę o zaprzestanie.. już czuję ze nie wytrzymam...On przerywa ... całuje i gładzi rozpalone ciało, tylko po to by zmienić przedmiot bicia, pokazać mi go i znów uderzyć.... potem każe mi rozpoznawać czym dostałam nie rozpoznaję każe mi się skupić i bije dalej, jak poznaję to przedmiot z tapczanu gdzie miał być pod ręką wędruje na wieszak a ja mogę chwile odetchnąć...znów bicie ...nie wiem ile to trwa....
Gdy mnie rozwiązuje drżę... z emocji i wyczerpania. Pupa pali żywym ogniem. Przytula mnie. To wystarcza... żartuje i pyta kto mi pozwolił się tak podniecić. Och, wiem , ze mnie nie weźmie. Nie rozumiem tego, ale jestem pewna. Mimo to czuję się zaspokojona... jest mi tak dobrze w Jego ramionach.
Ufam... i tak ma być.

Oshi




Powrót na stronę głowną
Powrót do opowiadań





Copyright © 2009 - Mistrz_trzcinki.